wtorek, 5 października 2010

Prestiżowy strzał w stopę - czyli konto Aquarius w Multibanku

Jestem klientem Multibanku od kilku ładnych lat (do dekady bliżej niż dalej). Przerobiłem różne rodzaje kont, łącznie z firmowymi i oszczędnościowymi. Jak pewnie czytaliście już w sieci, kilka miesięcy temu Multibank podniósł opłaty za utrzymanie konta, profilując swoją ofertę w takich sposób, że korzystniej jest posiadać konto Aquarius.

Klub Aquarius to w Multibanku synonim luksusu oraz wygody: wyższe oprocentowanie, uproszczone procedury, wreszcie – dedykowany doradca obsługujący klienta w zaciszu zamkniętego pokoju wydzielonego ze „zwykłej” przestrzeni oddziału. Warunkiem akcesji do tej elitarnej grupy jest cenzus majątkowy – zdeponowanie w banku znacznej ilości gotówki lub regularne zasilanie rachunku odpowiednią sumą.

Tyle tytułem wstępu. Po szybkim przeliczeniu, ile będzie mnie kosztować dotychczasowe konto, a ile Aquarius, podjąłem decyzję o przekształceniu mojego konta (wspólnego z narzeczoną). Rozpocząłem poszukiwania.


W świetnym (bez ironii, jedno z najlepszych – jeśli nie najlepsze – narzędzie na rynku) serwisie transakcyjnym Multibanku nie udało mi się znaleźć opcji przekształcenia rachunku. W porządku – chyba trzeba skontaktować się z call-center, czyli Multilinią.

Niestety, tutaj kolejne rozczarowanie – sprawy nie da się załatwić telefonicznie. Aby dokonać zmiany rachunku, oboje współwłaścicieli musi osobiście stawić się w oddziale i tam załatwić formalności. Oddziały są czynne w standardowych godzinach – dla nas jako rodziny z małym dzieckiem oznaczało to konieczność wybrania się w weekend do jednego z centrów handlowych. Wybraliśmy Arkadię.

Przekształcenie konta można załatwić jedynie przy głównym stanowisku kasowym (niestety w niedzielę po południu doradcy Aquariusa już nie było). Po odstaniu 20 minut i pochłonięciu dwóch kaw, które bank litościwie proponuje klientom, po raz trzeci okazało się, że sprawa nie jest taka prosta jak się wydaje.

Gdy zaprezentowaliśmy dowody osobiste i wyłuszczyliśmy istotę sprawy, konsultant rozpoczął wypełnianie elektronicznych formularzy, co trwało następne 20 minut. Poinformował nas również, że w związku z przekształceniem konta (które de facto jest rozwiązaniem umowy i podpisaniem nowej) wszystkie przypisane do rachunku karty debetowe i kredytowe zostają unieważnione z dniem złożenia dyspozycji. Trudno się mówi – w końcu ile może trwać wyrobienie nowych kart? Multibank zawsze mile w tym względzie zaskakiwał.

Podczas gdy my karnie czekaliśmy przy stanowisku, z tyłu zaczęła gromadzić się coraz większa grupa klientów. Ukojeni wspomnianą darmową kawą współtowarzysze bankowej niedoli reprezentowali stoicką postawę: ta jednak szybko ustąpiła miejsca furii, gdy konsultant oznajmił, iż zamyka jedyne czynne stanowisko na 25 minut celem przygotowania dla nas dokumentów. Trudno opisać wściekłość postawnego ojca rodziny, który dowiedział się, że spędzi w kolejce do banku kolejne 45 minut.

Minęło pół godziny. Wróciliśmy do oddziału, podpisaliśmy nowe umowy. Okazało się, że w związku z blokadą na koncie zapłaty kartą debetową na 150 zł przekształcenie konta zostanie zrealizowane dopiero po rozliczeniu transakcji – czyli za 3 dni. A dopiero później zostanie wysłany wniosek o produkcję nowych kart.

I tak też się stało – transakcja została rozliczona w środę, a nowe karty przyszły pocztą w środku kolejnego tygodnia. Łączny czas migracji do Aquariusa od momentu stawienia się w oddziale banku do odzyskania pełnej funkcjonalności konta wyniósł jedynie półtora tygodnia.

Podsumowując:

  • Straciłem pół dnia na dojeździe do i z banku oraz w samej placówce
  • Multibank prawdopodobnie stracił jednego klienta, który ostatecznie wyszedł z oddziału – a interesowały go kredyty
  • Chociaż od początku „prestiż” Aquariusa był dla mnie raczej tematów do żartów niż do dumy, teraz już w ogóle trudno mi poważnie traktować reklamy banku o wyjątkowej jakości obsługi dla tego segmentu klientów.
I na koniec najważniejsze: w całej procedurze nie było żadnego elementu nie dającego się ująć w internetowym formularzu, którego ostatnim krokiem byłoby dostarczenie do klienta kurierem gotowych do podpisu dokumentów. Oszczędność czasu, nerwów i – last but not least – nadszarpniętego odrobinę prestiżu.

2 komentarze:

  1. e , ja mam w citygoldzie konto i za kazdym razem jak przychodze po wyplate do gold oddzialu to slysze "przepraszamy, ale kasa dzisiaj jest nieczynna, zapraszamy do zwyklej kasy - do kolejki" ... zbieg okolicznosci ? czy wyszkolone malpy segregujace klientow po wygladzie ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niewykluczone, że to drugie - ja też nie wyglądam przesadnie biznesowo i parę razy dziewczęta z obsługi lekko się przejechały :)

    OdpowiedzUsuń